Estádios Amanhã

W kraju, gdzie futbol jest religią, nie szczędzono środków na przygotowanie piłkarskich świątyń. Jednak tym razem reakcja wiernych fanów futbolu zadziwiła świat

 

Piłka nożna to w Brazylii nadal religia, a nawet coś więcej. Mimo to kwestia organizacji mistrzostw w ukochanej dyscyplinie wzbudziła zdecydowany opór dużej części społeczeństwa. Okazało się bowiem, że wobec braku zaspokojenia przez państwo podstawowych potrzeb ludności, ogromne wydatki na mistrzostwa zbytnio kontrastują z sytuacją w kraju. Ku zdziwieniu wielu obserwatorów wyznawcy religii futbolowej z Brazylii rozpoczęli czynny protest przeciwko stawianiu kolejnych świątyń (na mistrzostwa przygotowano – wybudowano bądź zmodernizowano – aż 12 aren). Na ulicach miast-gospodarzy mistrzostw rozgorzały pikiety i zapłonęły barykady. Piłkarskie społeczeństwo zażądało chleba zamiast igrzysk!

Współcześni Brazylijczycy nadal kochają piłkę nożną, ale jak twierdzą mieszkańcy miast-gospodarzy, mundial bardziej zaszkodzi, niż pomoże. Wydaje się, że ci Latynosi odkryli, że FIFA w asyście wielkich korporacji zawłaszczyła mistrzostwa. W takim samym duchu wypowiedzieli się przedstawiciele – jak stwierdził Artur Domosławski na łamach „Krytyki Politycznej” – konkurencyjnej religii – katolicyzmu. Brazylijscy biskupi potępili rząd za to, że oddał mistrzostwa w obce ręce i nie dba o potrzeby społeczeństwa. Tym bardziej, że brazylijski mundial kosztował aż 14,5 mld dolarów amerykańskich, czyli trzy razy więcej niż poprzedni, zorganizowany w równie skorumpowanym (pokazują to stosowne rankingi) co Brazylia RPA. Pod tym względem piłkarskie mistrzostwa można porównać do innej tegorocznej imprezy sportowej – Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Potwierdza to były reprezentant Brazylii Careca, mówiąc: „Ujawniono wiele przekrętów i zawyżeń kosztów, tak że wszystkie protesty są uzasadnione”. Władze, robiąc dobrą minę do złej gry, pozostały głuche na niezadowolenie obywateli. Popularności turnieju nie pomagają stwierdzenia ministra sportu, który publicznie oznajmia: „Już nie ma co narzekać. Co miało być rozkradzione, zostało rozkradzione, zajmijmy się futbolem…”.
Ale tym razem wyznawcy religii futbolowej nie dają się łatwo uciszyć, i to mimo że w sukurs rządzącym idzie sam bóg – Pelé, komentując lakonicznie fakt utraty życia przez robotników, którzy spadli z rusztowania podczas budowy stadionu: „Takie jest życie, cóż, teraz pora na futbol”.

Bardziej racjonalne głosy środowiska piłkarskiego płyną choćby z Polski. Jak stwierdził przed mistrzostwami prezes PZPN Zbigniew Boniek: „trzeba zastanowić się nad strategią przyznawania turniejów finałowych, gdyż impreza sportowa nie może zachwiać równowagi kraju”.

WIĘCEJ W MAGAZYNIE „BOISKA I STADIONY” NR 12

 

TEKST: Paweł Kociel
FOTO: źródło www.copa2014.gov.br